sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 18 [Smile]


Dedykowany Madzi <3

- Nie mogę uwierzyć, że jeszcze nie wrócili. A jeśli co się stało? Co ja zrobię bez Violetty?
- Ludmiła uspokój się. Na pewno niedługo wrócą.
- Marco, jak ja mam się uspokoić, jeżeli nie wiem gdzie jest moja najlepsza przyjaciółka!? - wyrzuciłam z siebie.
- Może po prostu poszli się przejść. Nie przejmuj się - podszedł do mnie, a następnie objął mnie swoimi ramionami - Są dorośli. Poradzą sobie.
- Poszli się przejść? Poszli się przejść! Po północy! Pewnie, bo każdy kocha nocne przechadzki! - wyrwałam się z jego uścisku, machając rękami i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju.
- Lu! Uspokój się. Gwarantuję Ci, że nic im nie jest.
Podszedł do mnie i mocno przytulił. Chwilę się wyrywałam, ale później po prostu wtuliłam się w jego tors.
- Przepraszam, po prostu Vilu to moja najlepsza przyjaciółka i bardzo się o nią boje... - wyznałam zdenerwowana zaistniałą sytuacją.
- Wiem. Rozumiem Cię, ale z Leonem na pewno będzie bezpieczna. Nie martw się - powiedział z delikatnym uśmiechem.
Odwzajemniłam gest. Próbowałam dodzwonić się do Violi, ale nie odbierała. Bardzo się o nią martwiłam, ale miałam nadzieję, że jest bezpieczna i wszystko z nią w porządku. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez niej, gdyby coś jej się stało. Jest dla mnie jak druga siostra. To ona zawsze mnie wspiera, to z nią zawsze mogę pogadać. Jak tylko wróci, dostanie ode mnie porządną lekcję.
- Już wszystko w porządku? - spytał czule.
- Tak, dziękuję. - posłałam mu blady uśmiech.
Cieszę się, że interesuje się tym, jak się czuję. Jest wspaniałym przyjacielem. Szkoda, że tylko nim. Ile bym dała, żeby spojrzał na mnie inaczej, niż na przyjaciółkę. Niestety wiem, że nigdy tak nie będzie. Trzeba się z tym pogodzić. Szkoda ze to takie trudne. Chciałabym codziennie wstawać z myślą, że on jest blisko mnie. Chciałabym, żeby przytulał mnie, kiedy będzie mi źle. Żebym mogła się mu wygadać, kiedy będzie mi tego potrzeba. Chcę, żeby był nie tylko moim chłopakiem, ale i przyjacielem. Wymagam tak wiele? Najwyraźniej tak. Czemu musiałam zakochać się w moim najlepszym przyjacielu? Dlaczego to ja mam takiego pecha w miłości? Czemu nie mogłam się zakochać w kimś kto by odwzajemniał moje uczucia? Ludmiła, jaka ty jesteś głupia! - wrzasnęła moja podświadomość, a ja mimowolnie przyznałam jej rację. Mam nadzieję, że chociaż Marco będzie szczęśliwy skoro ja nie potrafię. Umrę jako stara panna z kotami. I będę patrzeć na szczęście Violetty i Leona oraz gromadki ich ślicznych dzieci. Violetta może mydlić mi oczy, ale ja i tak wiem, że Leon jej się podoba. Znam Castillo nie od dziś i na wylot. Z daleka widać, że Leon jej się bardzo podoba. Na pewno to nie przypadek, że akurat oboje zniknęli. Może Marco ma rację, a Leon i Violetta są cali i zdrowi i nasz plan wypalił? Może moja przyjaciółka znajdzie wreszcie swoje szczęście? Mam taką nadzieję. Widać, że przy nim jest szczęśliwa. Kończąc moje rozmyślania, położyłam się do łóżka obok Marco. On delikatnie mnie do siebie przesunął. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pod wpływem jego dotyku od razu się uspokoiłam i zasnęłam.
###
Leżymy na łóżku wtuleni w siebie. Leon delikatnie gładzi moje ramię, a ja kreślę jakieś znaczki na jego torsie. Jest bardzo miło i przyjemnie. Cieszę się, że go mam. Podnoszę lekko głowę, aby móc na niego spojrzeć. Kiedy wyczuwa mój wzrok na sobie, posyła mi uśmiech. Przybliżam się do niego i całuję delikatnie. Bez wahania oddaje pocałunek. W moim brzuchu lata mnóstwo motyli. Kocham go. Cholernie go kocham. Jakie to piękne uczucie. To nie do wiary, jakie mam szczęście. W końcu kocham i jestem kochana. Po dłuższym czasie odrywamy się od siebie.
- Kocham Cię - mówi czule, a następnie całuje mnie w czoło.
Czuję przyjemne ciepło w okolicach serca. Posyłam mu uśmiech, a następnie ponownie całuje. To bardzo delikatny, czuły i krótki pocałunek.
- Ja ciebie tez. - odpowiadam i ponownie w wtulam się w jego nadal nagi tors.
- Cieszę się, że Cię poznałem.
Uśmiecham się pod nosem na te słowa.
- Z początku nie byłeś z tego taki zadowolony. - śmieję się.
- Byłem głupi. Nie znałem Cię tak dobrze jak teraz - mówi czule.
- Nie żałujesz? - droczę się ciekawa odpowiedzi.
- Jak mógłbym żałować skoro mam teraz najwspanialszą kobietę na świecie.
Uśmiecham się pod nosem, słysząc tę uroczą odpowiedź. Całuję delikatnie jego tors.
Nagle lampki stojące na szafce obok łóżka zgasły, a w pokoju zapanowała ciemność. Mocniej ścisnęłam Leona. On objął mnie na ten gest. Przestraszyłam się kiedy za oknem zobaczyłam błysk pioruna. Po chwili usłyszałam tez głośne trzaski o parapet. To były krople deszczu. Nie, tylko nie burza. Jeszcze mocniej wtuliłam się w mojego chłopaka.
- Co się dzieje kochanie? - spytał zatroskany. - To tylko burza. Za chwilę włączą prąd. - zapewniał, chcąc mnie uspokoić. Coś mu nie wyszło. Panicznie boje się burzy.
- Mam taką nadzieję - powiedziałam przestraszona.
Szatyn wstał z łóżka i zaczął oświetlać sobie drogę do łazienki ekranem swojego telefonu.
- Co robisz? - pytam cicho.
- Poszukam jakichś świeczek. Może coś tu będzie.
- Nie chcę tu zostać sama.
- Zaraz będę, spokojnie. - mówi, a ja już po chwili słyszę przesuwanie rzeczy w szafkach w łazience.
Kiedy wraca z pustymi rękami, oznajmia, że poszuka jeszcze w kuchni i ponownie znika. Po chwili na niebie ponownie widzę błysk. Nienawidzę burzy. Podskoczyłam a łóżku, kiedy dołączył do niego grzmot. Wtuliłam się w poduszkę. Czemu akurat dziś musi być burza? Po chwili usłyszałam huk i cichą wiązankę przekleństw. Niewiele myśląc wstałam z łóżka i chwyciłam mój telefon. Włączyłam latarkę i ruszyłam w stronę kuchni. Tam zobaczyłam Leona oraz przewrócone krzesło. Mężczyzna, podobnie jak mebel, zapoznawał się właśnie z podłogą.
- Leon nic się nie stało? - spytałam przerażona próbując pomóc mu wstać.
- Nie, nic...- mruknął, podnosząc się.
- Chodź, pójdziemy spać. I tak jest późno. - pociągnęłam go z powrotem do sypialni, nie chcąc, żeby zrobił sobie krzywdę.
Położyliśmy się, ale długo nie mogliśmy zasnąć. Gładziłam ramię Leona, pogrążając się we własnych przemyśleniach.
###
Zauważyłem, że Violetta zasnęła. Cicho zbliżyłem się do etażerki przy łóżku i wziąłem z niej mój telefon. Odblokowałem ekran i wybrałem numer do Francesci w spisie kontaktów. Po chwili usłyszałem czuły głos mojej dziewczyny. Uśmiechnąłem się do siebie.
- Cześć kochanie - powiedziała zadowolona.
- Hej, kochanie. - szepnąłem do telefonu.
- Dlaczego mówisz tak cicho? - zapytała moja dziewczyna. Myśl Verdas, myśl.
- Nie chce obudzić Marco, wiesz, u nas jest teraz środek nocy. - skłamałem. Nie powiem jej przecież, że śpię w jednym łóżku z moja drugą dziewczyną - Violettą. Co ja w ogóle wyprawiam?
- No Okey. Co u ciebie?
- Nic ciekawego. Lepiej opowiadaj jak tam w Buenos Aires. - powiedziałem wymijająco, chcąc uniknąć jednoznacznej odpowiedzi. "Całowałem się z Violą." - już widzę, jak Fran na to reaguje...
- Podobnie. Bardzo za tobą tęsknię. - wyznała.
Uśmiechnąłem się na te słowa.
- Ja też tęsknię. Niedługo się zobaczymy - powiedziałem czule.
Wiedziałem, że się uśmiecha. Nie widziałem tego, ale byłem pewien.
- Kocham cię - powiedziałem czule.
- A ja ciebie. - jej uśmiech się poszerzył. Ile bym dał, aby go teraz zobaczyć. - Bardzo chciałam cie dzisiaj usłyszeć. Juz myślałam, że nie zadzwonisz.
- Nie zasnął bym z myślą, że dziś z tobą nie rozmawiałem.
- Jesteś słodki. - zachichotała. Jaki piękny dźwięk.
- A ty najukochańsza na świecie - uśmiechnąłem się.
- Nie, ty bardziej.
- Ty bardziej kochanie.
- Nie, ty.
- Ty i koniec.
- Rozłącz się. - rozkazała. Wiedziałem do czego zmierza.
- Nie, ty się rozłącz. - odparłem.
- Leoś kochanie - powiedziała słodko - proszę.
- Nie, kotku, to ja cię proszę. - droczyłem się. Nagle poczułem jak kołdra się porusza. Zrobiłem duże oczy. Violetta nie może nas usłyszeć.
- Rozłącz się. - rozkazała ponownie brunetka.
Szybko wykonałem jej rozkaz. "Verdas, ty idioto..." - warknęła moja zażenowana podświadomość. Natychmiast położyłem się na swoje miejsce.
- Kochanie... - usłyszałem cichy głos Violi.
- Co się dzieje? - udałem zaspanego, obejmując ją czule ramieniem.
- Czemu nie śpisz? - spytała zdziwiona ziewając.
- Śpię. - palnąłem. Mądrze... Viola była chyba zbyt zmęczona, aby dążyć ten temat. Wtuliła się we mnie, a ja przycisnąłem ją bardziej do siebie, wdychając jej zapach. Odetchnąłem z ulgą. Pocałowałem w czubek głowy, a następnie oboje zasnęliśmy.
 ###
Hejoł <3
Po raz kolejny podziękowania należą się Madzi, która napisała ze mną ten rozdział <3
Dziękuję <3
Zapraszam na jej cudownego bloga [Klik] <3
Czytasz - komentujesz - motywujesz <3
~~~~
Zapraszam <3
~~~~
Do następnego <3
Adios misiaki <3

12 komentarzy:

  1. Leon! Idioto! Masz zerwać z Fran! Kochasz viole!

    OdpowiedzUsuń
  2. super leon masz zerwac z fran kochasz viole czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Rozdział rewelacyjny jak zawsze dopracowany co do szczegółu ^-^
      Lu martwi się o V a Marco ją pociesza, dlaczego ona myśli, że on nic do niej nie czuje. Jestem prawie pewna, że tak nie jest :>>
      LEOOOOON ogarnij się przecież wiesz, że nie możesz grać na dwa fronty. Co on sobie w ogóle myśli, że nikt się o niczym nie dowie przecież oni w trójkę pracują w jednej firmie. Face palm. Co on chce trójkącik zrobić... Zawiodłam się na nim ale w końcu akcja musi być. Ale mnie ciekawi jak wszystko wyjdzie na jaw xpp
      Oczywiście czekam na następny boski rozdział ^-^ Loffki ♥

      Usuń
  4. Leon! Ty kochasz Vilu, a nie Fran!!!
    Cudowny rozdział.
    Czekam na next :)
    Zuzia ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny!
    Boże jak można być takim idiotą jak teraz Leon?
    No co on wyprawia? Tu śpi z jedna a z drugą romansuje przez telefon.
    Załamałam się po prostu. Z obiema rozmawia normalnie i z jedna nie zerwie (Fran :D) tylko dalej w to brnie a to nie oznacza nic dobrego xD
    Ale Leon i Viola tak słodko ;3
    Marco i Lu też i się o nich martwią :)
    I te myśli Lu ;(
    Pozdrawiam <333
    Dawna Veronica Blanco <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz.
Te wasze wszystkie komentarze wywołują u mnie uśmiech na twarzy i zachęcają do dalszego pisania ♥
Dziękuję ♥