Zapraszam na bloga
mojej wspaniałej Madzi <3
Obudziłam się, kiedy wyczułam na sobie czyjś wzrok. Otworzyłam
leniwie oczy i zobaczyłam przed sobą Leona obserwującego mnie bacznie z
uśmiechem.
- Cześć kochanie - powiedziałam czule.
On w odpowiedzi przybliżył się do mnie nieznacznie i musnął
moje usta. Z chęcią oddałam pocałunek. Jak to dobrze, że wczorajszy wieczór nie
był tylko snem.
- Jak ci się spało księżniczko? - spytał po oderwaniu.
- Wspaniale, bo z tobą. - uśmiechnęłam się.
Poczułam przyjemne uczucie w okolicach serca. Jak cudownie
jest to słyszeć.
- A ja ciebie. - odparłam zgodnie z prawdą i tym razem to ja
złożyłam pocałunek na jego ustach.
Od razu go odwzajemnił i pogłębił. Całowaliśmy się tak
dłuższy czas, aż Leon oderwał się ode mnie. Spojrzałam na niego pytająco. Było
tak przyjemnie...
- Powinniśmy już wracać. - oznajmił niechętnie. Westchnęłam.
- Wolałabym tu zostać z tobą - powiedziałam czule.
Ponownie wypiłam się w jego usta. Oderwaliśmy się od siebie
dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. Cieszę się, że go mam przy sobie.
- Lu i Marco pewnie odchodzą już od zmysłów. - powiedział
czule, głaskając mój policzek. Poczułam jak tysiące motyli wariują w moim
brzuchu.
- Ich problem, że zostawili nas samych.
Zaśmiał się z mojego uporu. Ach, ten niebiański uśmiech... Chciałabym
mieć go na co dzień.
- Wstajemy. - zarządził.
Niechętnie uczyniłam, co kazał. Po wykonaniu wszystkich
porannych czynności udaliśmy się do recepcji. Leon zapłacił za nocleg i wyszliśmy
z niewielkiego hotelu. Spacerkiem udaliśmy się do naszego hotelu. Całą drogę
śmialiśmy się z niewiadomo czego i rozmawialiśmy na wszelkie możliwe tematy. Jest
mi z nim tak dobrze. Nie wiem czym sobie na niego zasłużyłam. Mam nadzieję, ze
nic nie popsuje naszego szczęścia. Chcę, żeby zawsze było tak wspaniałe. Nim
się obejrzałam, byliśmy już w budynku naszego hotelu. Leon odebrał kartę
magnetyczną do pokoju i udaliśmy się do windy. Następnie poszliśmy korytarzem
do naszych drzwi. Kiedy Leon przepuścił mnie przodem, zauważyłam, że na sofie w
salonie siedzi zamyślona Ludmiła. "Mam przechlapane" - przeszło mi
przez myśl. Niepewnie podeszłam do blondynki.
- Hej Lu. - przywitałam się niewinnie.
- Hej Lu. - przywitałam się niewinnie.
- Ty się tak normalnie ze mną witasz?! Martwiłam się o
ciebie! - naskoczyła na mnie.
Cofnęłam się lekko. Doszedł do mnie Leon.
- Ludmi nie denerwuj się - powiedział mój ukochany.
Przytuliłam go. Kiedy zorientowałam się, że moja
przyjaciółka nic przecież nie wie odsunęłam się od niego. Zmierzyła nas
podejrzliwym wzrokiem.
- Przepraszam Lu - powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Ona jednak nadal bacznie mi się przyglądała. Po chwili zerknęła
na Leona i pociągnęła mnie za rękę, wyprowadzając szybko z pokoju i zostawiając
szatyna zdezorientowanego na środku salonu. Wbiegłyśmy do apartamentu jej i
Marco. Brunet siedział akurat przed telewizorem.
- O jesteście. - uśmiechnął się do mnie, czego nie zdążyłam odwzajemnić, gdyż Lu wepchnęła mnie do sypialni.
- Opowiadaj. - uśmiechnęła się szeroko sadzając nas obie na łóżku.
- O jesteście. - uśmiechnął się do mnie, czego nie zdążyłam odwzajemnić, gdyż Lu wepchnęła mnie do sypialni.
- Opowiadaj. - uśmiechnęła się szeroko sadzając nas obie na łóżku.
- Ale o czym? - spytałam z uśmiechem.
Ona spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- No opowiadaj co u Ciebie i Leona.
- Nic, a co ma być? - udałam głupią.
Odwróciłam nerwowo wzrok.
Odwróciłam nerwowo wzrok.
- Jesteście razem? - spytała prosto z mostu.
- Nie. - odpowiedziałam szybko.
- Wygląda to inaczej.
Wywróciłam oczami.
- Nie bądź śmieszna. - prychnęłam. - Ja i Leon? Jak coś
mówisz to to słyszysz, czy tylko dzwoni ci w uszach?
- Violetta to wszystko mówi samo za siebie. To, że masz z
nim pokój, spędzasz z nim wiele czasu, przytulacie się. Wymieniać więcej?
- Ej, pokoje to przypadek, przytulają się też przyjaciele, a
czasu spędzam z nim dużo, bo ciągle znikasz gdzieś z Marco. - broniłam się. -
Co jest między wami? - zmieniłam szybko temat, mając nadzieję, że skończy
wypytywać mnie o Leona.
Zarumieniła się lekko na to pytanie.
- Violu nie zmieniaj tematu. - Wymigała się od odpowiedzi.
- Między mną a Leonem nic nie ma Ludmiła! - lekko podniosłam
głos.
- Gdyby nic nie było to byś się tak nie unosiła.
- Gdyby między tobą a Marco nic nie było, odpowiedziałabyś
na moje pytanie. - ponownie chciałam zmienić temat.
- Czemu nie chcesz się przyznać do tego, że coś czujesz do
Leona?
- zignorowała moją odpowiedź
- zignorowała moją odpowiedź
- Bo nic do niego nie czuję. - odparłam. W tym momencie w
drzwiach sypialni pojawił się Leon. Ten to ma wyczucie...
- Wybacz Lu, ale porywam ci Violettę na resztę dnia. - oznajmił, wyprowadzając mnie z pokoju.
Dyskretnie pokazywałam mu rękoma, aby przestał, ale on oczywiście robił po swojemu.
- Po co? - spytałyśmy równo.
- Wybacz Lu, ale porywam ci Violettę na resztę dnia. - oznajmił, wyprowadzając mnie z pokoju.
Dyskretnie pokazywałam mu rękoma, aby przestał, ale on oczywiście robił po swojemu.
- Po co? - spytałyśmy równo.
- Chcę Cię zabrać na spacer - uśmiechnął się.
Lu spojrzała na mnie wzrokiem typu: "Serio? Nic nie
czujesz?", a ja miałam ochotę udusić Leona gołymi rękami. Że akurat teraz
mu się zachciało iść na spacer. Mógł wyjść z Marco do jakiegoś baru, czy coś! A
teraz Ludmiła nie da mi spokoju. Dzięki, Verdas. Westchnęłam głośno i
ostatecznie poszłam za Leonem. Kiedy wyszliśmy z ich apartamentu odetchnęłam z
ulgą. Przynajmniej będę miała chwilę spokoju.
- Dokąd idziemy, kochanie? - spytałam ciekawa.
- Niespodzianka. - odparł, uśmiechając się tajemniczo.
- Niespodzianka. - odparł, uśmiechając się tajemniczo.
- Nie lubię niespodzianek - odparłam.
- Od dzisiaj zaczniesz. - powiedział pewnie.
- No Leoś gdzie idziemy?
- Niespodzianka. - powtórzył.
Prychnęłam zniesmaczona. Nim się obejrzałam, byliśmy na
ślicznej łące nad małym jeziorkiem.
- Jak tu pięknie - powiedziałam rozglądając się wkoło.
Dookoła zieleń, drzewa, krzewy i kolorowe kępy kwiatów. Pod
jednym z drzew rozłożony był koc piknikowy, a na nim koszyk wiklinowy. Uśmiechnęłam
się pod nosem. Leon wziął mnie za rękę i poprowadził w tamtą stronę. Usiedliśmy
na kocu. Leon wyjął z koszyka różne przekąski. Po chwili zaczęliśmy się nimi
karmić. W końcu czuję się dobrze. Czuję, że pustka którą odczuwałam zniknęła. Nie
mogę uwierzyć, że jedna osoba potrafiła mnie tak bardzo uszczęśliwić. Nigdy nie
przypuszczałam, że będę tak szczęśliwa i to na dodatek z Leonem. Cieszę się, że
go mam.
- Opowiedz mi coś o sobie, swoim życiu. - poprosiłam
znienacka.
Położyłam swoją głowę na jego kolanach. Wzięłam jedno
winogrono z koszyka i włożyłam je szatynowi do ust.
- Co konkretnie chcesz wiedzieć?
- Co konkretnie chcesz wiedzieć?
- Najlepiej wszystko - uśmiechnęłam się.
- Dzieciństwo, przyjaźnie, fetysze, nawyki, dziwactwa, ilość
twoich dziewczyn przede mną... - ostatnie wypowiedziałam ciszej. Spojrzałam na
niego głupkowato.
- Tego ostatniego ci nie powiem. - zaśmiał się. Ja z nim.
- Dzieciństwo powiadasz? - spytał retorycznie. - Kiedy byłem mały, biegałem z pieluszką na głowie jako "Kapitan Pieluszka" i ratowałem kota sąsiadów przed nasionami dmuchawców. - zaśmiał się cicho. Ja również.
- Tego ostatniego ci nie powiem. - zaśmiał się. Ja z nim.
- Dzieciństwo powiadasz? - spytał retorycznie. - Kiedy byłem mały, biegałem z pieluszką na głowie jako "Kapitan Pieluszka" i ratowałem kota sąsiadów przed nasionami dmuchawców. - zaśmiał się cicho. Ja również.
- A ja wykręcałam szczebelki z łóżeczka i wychodziłam z
niego przez powstały otwór. Bawiłam się zabawkami na dywanie, a kiedy tata
zauważył, że nie śpię, wkładał mnie tam spowrotem, przykręcał szczebelki
ponownie i wychodził. A ja ponownie je odkręcałam i szłam się bawić. -
wspomniałam.
- Zabawne miałaś dzieciństwo - zaśmiał się.
- Bardzo. - zawtórowałam mu z nutą ironii w głosie.
- Ja strasznie bałem się grających zabawek, a szczególnie
mojego nocnika, który grał jak się do niego nasikało. To było straszne.
Mimowolnie zaczęłam się śmiać. Nie mogłam się opanować, aż w
końcu Leon zamknął mi usta pocałunkiem, który z sekundy na sekundę był coraz
głębszy. Trwałby dłużej, gdyby nie zadzwonił telefon szatyna. Oderwaliśmy się
od siebie.
- Przepraszam. - mruknął niezadowolony.
Wyjął swojego iPhone'a z kieszeni spodni. Kątem oka zauważyłam, że dzwoni Francesca.
- Przepraszam. - mruknął niezadowolony.
Wyjął swojego iPhone'a z kieszeni spodni. Kątem oka zauważyłam, że dzwoni Francesca.
###
Hejoł kochani <3
Jak zwykle podziękowania należą się Madzi, która napisała ten rozdział ze mną <3
Kochana dziękuję <3
Kocham Cię <3
Jeszcze raz zapraszam na jej wspaniałego bloga <3
Czytasz - komentujesz - motywujesz <3
~~~~
Zapraszam <3
~~~~
Do następnego <3
Adios misiaki <3
Miejscówka <3
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńSuper ❤❤❤
OdpowiedzUsuńWspaniały, jak zawsze!
OdpowiedzUsuńAwwww Leonetta :)
Zła Fran, Leoś jej nie kocha.
Czekam na next
Zuzia ^^
Zajumję .. .
OdpowiedzUsuńBoski rozdział!
OdpowiedzUsuńMoja Leonetta taka słodka :3
Zastanawia mnie tylko na jak długo :(
Fran przerwała taki słodki moment uhh.
Lu jaki wywiad przeprowadziła haha :D
Czekam na kolejny rozdział ;*
Pozdrawiam <333
Wow boski rozdział.
OdpowiedzUsuńLeonetta *0*
Lu i jej wywiad xd
PS : Zostałyście nominowane do LBA na moim blogu:
Usuńleonetta-miloscodpierwszegowejrzenia.blogspot.com